Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
wiadomości

Coś ciekawego dla dorosłych i dla dzieci (136)

Nareszcie mamy prawdziwą, białą zimę. Okres ferii w kilku województwach, nasi uczniowie jeszcze muszą trochę poczekać ale w weekendy mogą z rodzinami wybrać się na stok narciarski. Jednak nie wszyscy wybierają taką formę relaksu. My dla nich proponujemy ciekawą książkę i gorący kubek herbaty. Dzisiaj praktycznie tylko literatura piękna.

 Na początek współczesna włoska powieść Elena Ferrante „Obsesyjna miłość” Obsesyjna miłość ‒ pierwsza książka Eleny Ferrante ‒ to jedna z najważniejszych i najbardziej oryginalnych współczesnych włoskich powieści, która ujawniła talent autorki.Zrealizowany w oparciu o książkę film w reżyserii Maria Martonego odniósł wielki sukces.Historia opowiada o relacjach Amalii i Delii, matki i córki, którym autorka przygląda się bezlitosnym choć pełnym pasji wzrokiem.Moja matka utonęła w moje urodziny, nocą 23 maja, w morzu przy miejscowości zwanej Spaccavento…Tak zaczyna się powieść. Co spotkało Amalię? Kto był z nią tamtej nocy, gdy zginęła? Czy Amalia naprawdę była tak tajemniczą i niezaspokojoną kobietą, jak wyobrażała sobie jej córka? Delia próbuje to odkryć a jej śledztwo rozgrywa się w mrocznej scenerii Neapolu, w którym historia codziennych rodzinnych dramatów przemienia się w zapierający dech w piersiach thriller.

W kwietniu 2021 r. ukazała się w księgarniach powieść historyczna „Rzeki płyną jak chcą” autorstwa Ałbeny Grabowskiej. Klara, Róża i Amelka. Panny Terechowiczówny. Przed wojną jeździły z rodzicami do wód, mieszkały w wytwornym pensjonacie, a matka pilnowała, by parasolkami chroniły delikatną cerę przed słońcem. Rok 1914 wywrócił życie sióstr, podobnie jak milionów ludzi w Europie, do góry nogami. Ojciec poszedł na front, majątek bez jego opieki szybko zaczął podupadać.Lata mijają. Matka na przemian rozpacza i modli się, Róża wciąż jest trzpiotką, a Klara, mimo protestów starej służącej Ludwiżanki, urabia sobie ręce po łokcie. Amelia wbrew woli zszokowanej rodziny udaje się na szkolenie do szpitala wojskowego w Warszawie. Jednak to zaledwie grom przed prawdziwą burzą. Po kilku miesiącach zawiadamia bowiem rodzinę, że wraca do rodzinnego majątku z... mężem. Żołnierzem, którego poznała w szpitalu.Kim jest mąż Amelii? Jak jego obecność w dworze wpłynie na życie Klary, Róży i ich matki? Czy Amelia może być pewna uczuć męża?

Janusz Leon Wiśniewski jest autorem ciekawej współczesnej powieści obyczajowej „Grand”, której akcja toczy się w sopockim hotelu. Pewnego lipcowego poranka przed wschodem słońca, przed sopockim Grand Hotelem bezdomny mężczyzna znajduje śpiącą tam, znaną warszawską dziennikarkę. Obrosły historią i legendami sopocki Grand Hotel staje się miejscem wydarzeń szczególnych, a autor, jak anioł podpatrywacz, towarzyszy ludziom, którzy spędzają w tym hotelu jeden krótki, letni weekend. Niezauważony wchodzi do ich pokoi, prześwietla ich biografie, zasypia i budzi się w ich łóżkach. Opowiada o ich snach porażkach, tęsknotach, marzeniach i cierpieniach. Hotel to często miejsce przemienienia. I o tym także jest ta książka. Dziennikarkę z plaży porzucił mężczyzna niepogodzony z jej sukcesem, dziadek niemieckiego pastora z sąsiedniego pokoju zabijał Polaków w pobliskim Stuthoffie, nieutalentowany naukowiec z pokoju na trzecim piętrze najmuje autora do napisania habilitacji, rosyjski nowobogacki z apartamentu na drugim piętrze zakochuje się w ukraińskiej sprzątaczce z hotelu. Atmosfera anonimowości pozwala bohaterom zrzucić swoje maski, a śledzący ich czytelnik na końcu dowie się prawdy, którą sam już dawno znał, że wszystkim chodzi o miłość.

Najmłodszych czytelników zapraszamy do zapoznania się z książką Jolanty i Michała Rusinek „Podbipięta, czyli co się kryje w nazwiskach”. Nosi je każdy z nas. Niektórzy swoje bardzo lubią, inni mają dość wiecznych próśb o przeliterowanie albo powtarzających się pomyłek. Najczęściej jednak nie poświęcamy mu zbyt wiele uwagi. A szkoda! Czy wiesz, że w NAZWISKACH drzemią historie, które mówią wiele o naszych przodkach? Kto z nas miał w rodzinie Czecha, a kto piekarza nieudacznika?  Czyj prapradziad był kowalem, a czyj – sołtysem? Jaki ród zapoczątkował przystojniak?• Kto może podejrzewać swojego przodka o przydeptywanie innym butów?• A kto być może ma przodków o niezwykle wybuchowej naturze? By odczytać te historie, potrzeba trochę wiedzy, bo nazwiska bywają też… zagadkowe, nietypowe lub mylące. Wiedzę tę w Podbipięcie przedstawia dzieciom Michał Rusinek, niestrudzony detektyw językowy, ilustracje zmalowała zaś Joanna Rusinek. Jak można wnioskować po nazwisku, przodek autora i ilustratorki (czyżby wspólny?), pochodził z Rusi (czyli z terenów dzisiejszej Rosji, Ukrainy lub Białorusi).

Zachorowalność na koronawirusa jest z dnia na dzień coraz większa więc może warto udać się do biblioteki w naszej gminie i zabezpieczyć się w kilka interesujących i ciekawych książek na wszelki wypadek....

AK

źródło: ox.pl
dodał: red

Komentarze

48
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze internautów. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane.
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Zobacz regulamin
2022-01-29 10:39:26
robespierre: G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”.
2022-01-29 10:40:35
robespierre: Poniżej zaprezentowany tekst stanowi cytat z dzieła G. Morcinka pt. ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946. Są w nim zaprezentowane przeżycia i doświadczenia ich autora, który w okresie II wojny światowej był więźniem wspomnianych w tytule obozów koncentracyjnych. Nie wszystkie poglądy autora dziś moglibyśmy uznać za właściwe, stąd przed lekturą tekstu należy nastawić się na drastyczność opisywanych scen i jego stosunek względem homoseksualizmu, który obecnie byłby nieakceptowalny, a z pewnością budziłby zastrzeżenia. Pominięcie problematycznych współcześnie fragmentów, a także ingerencja w tekst autora, jako świadka pobytu w obozach, stanowiłoby pospolite fałszerstwo. Dla zachowania rzetelności, treść należy przekazać w pierwotnym brzmieniu. Jednakże odbiorca do lektury powinien podejść z właściwym dystansem i zrozumieniem. G. Morcinek pewne zjawiska mógł rozumieć opacznie.
2022-01-29 10:41:19
robespierre: U mnie było trochę inaczej. Przez 5 lat i 7 miesięcy przebywałem kolejno w obozach koncentracyjnych w Sachsenhausen i w Dachau. Potem przyszli Amerykanie, w dniu 29 kwietnia i przynieśli nam wolność. Wydostałem się do Francji, jakiś czas zatrzymałem się w Paryżu, a oto teraz znajduję się w Biviers pod Grenoble. Cytat G. Morcinka pt. ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:42:50
robespierre: Ów widok chleba w Paryżu najbardziej mnie wzruszał. Może dlatego, że tego chleba było zawsze mało, tak strasznie mało w obozie, że ludzie w obozie upadlali się do ostatka, by zdobyć, chociażby najmniejszą drobinę chleba. Za ten kawałek chleba gotowi byli nawet zamordować kolegę, byleby tylko nie cierpieć głodu. Głodny człowiek w obozie radował się podświadomie, że został wybrany do wynoszenia rozstrzelanych skazańców do krematorium. Wybrańcy stali za wałem, a z drugiej strony dokonywała się egzekucja. Na dzieciach, kobietach, mężczyznach. Pospólnie. Działo się to zawsze o świcie. W pewnej strasznej chwili poszczekał się na krótko karabin maszynowy i już było po wszystkim. Wybrańcy, pędzeni krzykiem, rzucali się na zwał dogorywających i martwych już ofiar. Każdą ofiarę musieli rozebrać do naga i ciało powlec biegiem do krematorium. Niektóre ofiary jeszcze żyły. Jeżeli to był mężczyzna lub kobieta, stojący przy drodze “esman” dobijał ich drągiem. Uderzył mocno w głowę, i głowa rozłupała się. Jeżeli to zaś było dziecko, a jeszcze rzucało się na plecach wybrańca, inny “esman” stojący obok krematorium, ujmował je za nogę i uderzał głową o ścianę. Ściana była obryzgana krwią i mózgiem. To było wszystko straszne, lecz potworność owych zbrodni usuwała się w świadomości wybrańca na drugi plan. Bo podczas zdzierania ubrań z ofiar, w niejednej kieszeni marynarki lub nawet w torebce damskiej znalazło się kawałek chleba!… O Chryste Boże!… Kawałek chleba!… Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:43:34
robespierre: Przypomina się mi książka pt. “Dzieje duszy” o świętej Teresce od Dzieciątka Jezus. Książka zabłąkała się do naszego obozu w Dachau wraz z tysiącami innych książek, od różnych “Pamiętników prostytutki “ począwszy, a skończywszy na Piśmie Świętym. I podobnie jak Arke Nachalnik czy Pitigrilli, Sienkiewicz lub Słowacki, wędrowała od bloku do bloku, od rąk do rąk, czytana ukradkiem i nienasycenie. W książce tej znalazłem takie słowa świętej Tereski: “Prawdziwa miłość polega na znoszeniu wad i błędów naszych bliźnich, polega na tym, aby nie dziwić się ich niedoskonałością, lecz budować się każdym najmniejszym objawieniem cnoty”. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:44:16
robespierre: Wyszukiwano więc przemyślne skrytki pod siennikami, w poduszkach, w słomie, pod deskami podłogi, nawet w ustępach, w otworach kanalizacyjnych, noszoną ją z sobą do pracy, czytano ukradkiem, łakomie i wciąż z obawą, by z nią nie “podpaść”. Chodziło bowiem nie tyle o bolesną i upokarzającą karę, ile o stratę tak drogocennej zdobyczy. Poza tym taka książka posiadała jeszcze drugą wartość, powiedziałbym – handlową. By ją bowiem móc otrzymać poza kolejką, trzeba było właścicielowi złożyć opłatę. Opłata zaś składał się z kawałka chleba lub z kilku papierosów. A to było dużo, to było bardzo dużo! Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:45:00
robespierre: U kogo znaleziono książkę, ten był karany. Albo wisiał na słupku, albo otrzymał 25 podwójnych batów. Egzekucji dokonywali “esmani”. Nikt z nich nie taił, że funkcja ta sprawia mu ogromną przyjemność. Poprzednio jednak skazaniec musiał poddać się oględzinom lekarskim, które polegały jedynie na stwierdzeniu, czy skazany na słupek nie posiada ran na kiści, skazany zaś na baty – czy skóra na lędźwiach nie jest owrzodziała lub pocięta i niezagojona po poprzednich razach. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:45:46
robespierre: Która z tych kar była boleśniejsza, trudno osądzić. Skazanemu na słupek wciągano na ręce stare skarpetki, a kiście wiązano z tyłu łańcuchem o drobnych ogniwach. Koniec łańcucha przerzucano przez duże ogniwo, utwierdzone na szczycie wysokiego słupa. “Esman” ujmował ów koniec i podciągał ofiarę w górę. Chodziło o to, by skazaniec nie mógł wspierać się palcami nóg o ziemię, nawet wtedy, gdy wyprężone ciało mogło się w ciągu trwania kaźni obniżyć o kilka centymetrów. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:46:38
robespierre: Delikwent przechodził ogromne męki. Cały bowiem ciężar ciała spoczywał na wykręconych w górę ramionach, łopatki wychodziły powoli ze stawów, a równocześnie łańcuch ściskał kiście tak mocno, że jeszcze długo po egzekucji, przez kilka, nawet przez kilkanaście dni traciło się władzę w palcach i nie można było podnieść ramion w górę. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:47:37
robespierre: Rząd zwisających ciał przedstawiał potworny widok. Były podobne do worków, zawieszonych na słupach. Ramiona wykręcały się coraz boleśniej, ludzie stękali lub zaczynali krzyczeć, potem wyć, pot spływał po wykrzywionych twarzach, oddechy świszczały, a “esmani” chodzili koło ofiar, bili wyjących po twarzy, pociągali ich za nogi, kopali lub uderzeniem pięścią w piersi wprawiali zwisające ciało w ruch wahadłowy, szczuli psami, a kto zemdlał, oblewali zimną wodą. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:48:31
robespierre: Był okres, że “esmani” posiadali małpkę, którą zabierali z sobą i rzucali ją na zawieszonych więźniów. Małpka, straszona batogiem, skakała po nich, czepiała się ubrań, huśtała na ich zwisających nogach, a “esmani” ryczeli z uciechy, zaśmiewali do łez I bili się dłońmi po udach z wielkiego ukontentowania. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:49:09
robespierre: Po godzinie takiej kaźni spuszczano więźniów ze słupka, a ci najczęściej zwalali się na podłogę, nie mogąc się podnieść, ni ustać na nogach. Wtedy “esmani” mieli nową zabawę, bo tak długo kopali i okładali razami skazańca, że ten na czworakach musiał się wyczołgać poza miejsce kaźni, lub go też zabierali pielęgniarze i obnosili na rewir (do lazaretu), gdzie albo przychodził do siebie, albo też konał. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:49:54
robespierre: Bicie bykowcami na koźle w wypięte pośladki buło prostsze. Skazaniec wsuwał stopy w specjalne wgłębienia, uniemożliwiające mu rzucanie się, przechylał się na długi blat kozła, jeden z “esmanów” przysiadał mu wyciągnięte ramiona, dwóch stawało po każdej stronie kozła i na komendę zaczęło się bicie. “Esmani” bez bluz, z zakasanymi rękawami koszul, ujmowali mocno bykowiec w dłoń i biorąc szeroki zamach, uderzali z podskokiem. Równocześnie z obu stron. Uderzenie było suche, podobne do klaśnięcia dłonią o metal. Skazaniem musiał sam liczyć każde podwójne uderzenie. Kto zmylił, bicie zaczynało się od początku. Kto nie mógł się opanować i krzyczał, posypały się już teraz razy bez liczenia, długie, szybkie, aż do zmęczenia się oprawców. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:50:32
robespierre: Po ukończonej egzekucji więzień opuszczał spodnie, a jeden z pielęgniarzy zalewał mu jodyną rany na pośladkach. Poprzednio musiał jeszcze podejść do komendanta obozu, rozpartego w głębokim fotelu i przypatrującego się z lubieżnym zadowoleniem egzekucji, wyprężyć się służbowo i zameldować przepisowo o poniesionej karze. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:51:09
robespierre: Wszystek ów skomplikowany przebieg znęcania się “esmanów” nad więźniem w obozie był wynikiem głębokiej znajomości psychologii człowieka u twórców owej metody i wynikiem specjalnego tresowania dobranych ludzi, którzy – podobnie jak tresowane psy – przechodzili odpowiednie przeszkolenie i zaprawę w niszczeniu człowieka. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:51:39
robespierre: I częstokroć ludzie ci prześcigali swych nauczycieli. Stawali się po prostu mistrzami o niezwykłej precyzji w uderzeniu pięścią w serce, w kopnięciu butem w goleń, w powalenie najsilniejszego człowieka na wznak jednym tylko uderzeniem kantem dłoni w oczy, w policzkowaniu, i w takim skoku na klatkę piersiową, by mogła załamać się z chrzęstem. Nabierali takiej wprawy w duszeniu swej ofiary, że wystarczyło tylko lekkie naciśnięcie butem pałki, położonej na jej krtani, by zdławić życie. Oto przystąpił jeden koniec pałki, drugi jej koniec nacisnął nogą, a człowiek już charczał i rzucał się w agonii, jak ryba wyjęta z wody. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:52:11
robespierre: - Nie potrzebuję chodzić na dziewki – zwierzył się raz na naszym bloku pijany “Blockfuehrer” – bo mnie wystarczy, kiedy widzę konającego człowieka pod swoimi butami!… Fizycznemu niszczeniu życia ludzkiego towarzyszyło wyrafinowane a powolne zabijanie godności ludzkiej. Chodziło w tej metodzie o to, by do tego stopnia zniszczyć ją w swej ofierze przez stałe upokarzanie, począwszy od pasiastego ubrania, a skończywszy na zmuszaniu więźnia do zjadania własnego łajna, by w końcu ofiara ta nie czuła się niczym więcej, jak najpodlejszym robakiem, imitacją człowieka, wyzbytą wszelkich uczuć i pragnień duchowych. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:52:46
robespierre: Kto już nie miał tej ufności i wiary, załamywał się i konał, albo też wieszał w ustępie, lub też rzucał na druty kolczaste, naładowane prądem elektrycznym. Lub zgoła przechodził dobrowolnie przez tak zwane “Postenkette”, przez pas będący pod obstrzałem posterunków esmańskich, by ginąć od kuli wartownika. Wartownik otrzymywał wtedy nagrodę pieniężną i urlop, a załamany więzień zyskiwał śmierć bez męczarni. A to było dużo dla niego. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:53:24
robespierre: Śmierć tego rodzaju wybierali najczęściej więźniowie Żydzi. Oni to bowiem byli przedmiotem specjalnej nienawiści ze strony “esmanów”, kopani, szczuci psami, głodzeni, pędzeni do ciężkiej, wyczerpującej pracy, a przede wszystkim bici kolbami i pałkami tak długo, aż skonali pod razami. Jeżeli jeden i drugi za długo konał, “esman” wskakiwał mu butami na pierś, klatka piersiowa załamywała się z suchym chrzęstem, z ust ofiary posączyła się krew, a ciało już teraz stygło spokojnie. Po skończonej pracy zwłoki ofiar ładowano na taczki i wieziono przed wracającym oddziałem do obozu, do krematorium. Obok szli “esmani” z karabinami gotowymi do strzału i przeżywali wspaniały dosyt rozkoszy mordowania i dosyt seksualny. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:54:26
robespierre: (…) I oto pierwszy raz w życiu dostrzegłem bezgraniczną złość ludzką, ów dysonans w kulturze niemieckiej, którą kiedyś tak uwielbialiśmy. Choinka, światła, cisza, najpiękniejsza kolęda niemiecka, a pod choinką dwóch moich towarzyszy niemieckich, którzy widocznie ostatnim wysiłkiem wywlekli się z bloku, by pod nią znaleźć śmierć. Ten, co miał zamarznięte łzy na rzęsach, konał wpatrzony w rozjarzony cud nad sobą, a w głębi oczu niańczył jakieś słodkie wspomnienie z wigilii na wolności. To był dla mnie najwymowniejszy obraz prawdziwej kultury niemieckiej. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:54:55
robespierre: Tego rodzaju niemieckich komunistów było dużo w obozie. Nikt z nich nie zdawał sobie sprawy, jakie ogromne zmiany zaszły w tym czasie na świecie, nawet w samym komunizmie. Kiedyśmy im o tym opowiadali, słuchali nas ze zdumieniem i w rezultacie nie wierzyli nam, gdyż myśleli wciąż tymi samymi kategoriami politycznymi, jakie posiadali z chwilą swego aresztowania. I nie wątpię, że wszyscy byli ongiś żarliwymi idealistami, że komunizm był dla nich objawieniem, że widzieli w nim istotnie ratunek dla znękanej ludzkości. Lecz obóz przez tych kilka lat urobił z nich ludzi potworów, wypaczył ich komunistyczną ideologię, uczynił z nich apostatów komunizmu. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:55:29
robespierre: Zachowały się także jednostki, dla których komunizm pozostał jakby nadal nową religią, a której byli wciąż żarliwymi wyznawcami i apostołami, którzy stali się w obozie po prostu komunistycznymi świętymi. Najwyższą dla nich wartością był człowiek, największym złem – jego krzywda, a tak zwany “Kameradschaf” – najwyższą formą wspólnoty ludzkiej, opartej na iście chrześcijańskiej miłości bliźniego. Stosunek ich do kolego-więźnia cechował tak głęboko pojęty humanitaryzm, że mogli stanąć w szeregu z najbardziej gorliwymi apostołami idei Chrystusowej w obozie, z najbardziej świątobliwym księdzem jezuitą. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:56:03
robespierre: W najtrudniejszym położeniu znajdowali się księża polscy. Nie tylko, że narażeni byli na szczególne szykany i maltretowanie ze strony “esmanów” i blokowych, że ich zmuszano do spełnienia najbardziej poniżających czynności na równi z Żydami, jak do wynoszenia kału, zamiatania ulic, do czyszczenia ustępów, lecz że wystawieni byli – że tak powiem – na widok wszystkich więźniów w obozie. Wszak to przecież księża, a więc ci, co tak pięknie kazali na wolności o cnotach i obowiązkach człowieka. Niech teraz pokażą w czynach to, co głosili na ambonie. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:56:43
robespierre: Skazani na czujną, czasem na wprost szpiegowską obserwację ze strony człowieka w obozie, zdołali w sumie zachować swój autorytet kapłański, aczkolwiek życie obozowe i tu wykoszlawiało go nieraz i odbrązowiało doszczętnie. Okazało się bowiem, że jak wszędzie, tak i między nimi znajdowali się ludzie, którzy byli dobrymi szewcami, krawcami, czy zgoła innymi rzemieślnikami, że sporo wśród nich minęło się z powołaniem, że księdzem zostali tylko z przypadku i “z woli rodziców dla dogodzenia ich ambicji, lub z wyrachowania, rzec to przecież lżejszy chleb” takie odmawianie pacierzy za pieniądze, aniżeli rąbanie drzewa w lesie lub szycie butów, że u wielu poziom intelektualny pozostawiał wiele do życzenia; mimo tych ujemnych cech potrafili utrzymać się na wyżynie kapłaństwa dzięki swoistej solidarności kastowej, a przede wszystkim dzięki bardzo wielu wybitnym jednostkom w swym gronie. Wszak oni potrafili wśród najcięższych chwil przyjść do załamanego człowieka w obozie z dziwnym słowem pokrzepiającym, umieli podnosić zwątlonego ducha, jeżeli już nie słowem, to własnym przykładem, umieli roznosić pogodę i godzenie się z rzeczywistością, potrafili niecić wiarę w wytrwanie i wiarę w powrót wolności. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:57:27
robespierre: Aż pewnego razu wpadł do kartoflarni “esman”, szef kuchni. Ujrzał chłopca z kotem na ręku. Popatrzył, podszedł w milczeniu do niego, przez chwilę jakby się namyślał, a potem ujął śpiącego kota za skórę na grzbiecie, podniósł wysoko i co sił cisnął o kamienną podłogę. A następnie podniósł nogę i podkutym butem rozdeptał!… Na podłodze została krwawa, rozmiażdżona bryłka mięsa!… Roześmiał się chrapliwie i wyszedł w milczeniu. I nie było już więcej kotka u nas. Pozostał po nim żal jak po kimś bliskim. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:57:54
robespierre: Ludzie głodni chodzili po obozie wychudzeni, z wytrzeszczonymi oczami, wiecznie myszkujący nimi po ziemi, wystający pod oknami w czasie pory obiadowej, wylizujący ukradkiem wystawione kotły opróżnione z brukwi czy kapusty, grzebiący w śmietnikach, żebrzący pokornym, upodlonym głosem o jeden ziemniak, o zgniły już ziemniak wyrzucany do ustępu. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:58:30
robespierre: “Esmani” mieli stąd radość, bo wiedząc, że głodny człowiek zdolny już do ostatniego upodlenia, przynosili chleb z sobą, drobili na kawałki i wrzucali do błota lub do ścieków kanałowych. A potem zwoływali więźniów i kazali im ów chleb wybierać ustami i zjadać. Jedni czynili to pod przymusem, bici i kopani, inni zasię ochotnie i ci właśnie stanowili najwięcej sadystycznego zadowolenia dla “esmanów”. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:59:08
robespierre: Nie zdziwił nas bardzo i ten szczegół, opowiadany przez grupę Polek, przybyłych do naszego obozu pośrednio z Oświęcimia, a nie odbiegający w swym makabryzmie od ukrywania trupów w łóżku. Oto Żydówka rodzi dziecko w obozie. “Esmanka” pomaga jej przy porodzie. Potem noworodka ujmuje wyuczonym już ruchem za szyję, ściska mocno i noworodek przestaje żyć. Trupka owija watą, watę oblewa benzyną, podchodzi do pieca, na którym więźniowie kobiety przygrzewają sobie w menażkach resztki obiadu. Wszystko to dzieje się w tej samej izbie, na oczach położnicy. “Esmanka” odsuwa menażki z blachy, wyjmuje kilka kręgów i wrzuca noworodka do ognia. Następnie nakłada kręgi na otwór i odchodzi. A głodne kobiety spokojnie przesuwają z powrotem swoje menażki na środek blachy i znowu grzeją resztki swego obiadu… Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 10:59:50
robespierre: Były to wyraźne objawy pewnego rodzaju histerii drutów kolczastych, na którą jedynym a skutecznym lekarstwem była wolność i znalezienie się wśród normalnych ludzi. Poza tym choroba drutów kolczastych objawiała się jeszcze w osobliwym zwyrodnieniu seksualnym, które zastaliśmy w obozie wśród więźniów niemieckich. Z nielicznymi na szczęście wypadkami usiłowała zagnieździć się wśród więźniów polskich. Podkreślam mocno owe słowa “z nielicznymi wypadkami”, gdyż poza jednym wypadkiem homoseksualizmu i jednym wypadkiem nałogowego samogwałtu, doprowadzającego swą ofiarę do zupełnego zidiocenia, a następnie do śmierci na oddziale dla umysłowo chorych, innych wypadków nie zdołałem zanotować. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 11:00:29
robespierre: Tragicznie przedstawiał się dla grupy polskiej homoseksualizm u więźniów niemieckich, zajmujących – zwłaszcza w pierwszych latach naszego pobytu w obozie – wszystkie kierownicze stanowiska w obozie. A więc “capowie”, izbowi, szefowie bloków i obozu, pracownicy rewirowi, pielęgniarze i pisarze w kancelarii obozowej – wszystka ta arystokracja obozowa, decydująca bardzo często o życiu więźnia polskiego, to typowi pederaści. Każdy z nich starał się założyć sobie po prostu harem z młodych chłopców polskich, a następni chłopców ukraińskich i rosyjskich. Udawało się to przede wszystkim szefom bloków oraz izbowym, którzy tak zwany “Zimmerdienst” na bloku stwarzali sobie z takich chłopców. I zbytnio się nie kryli ze swych wynaturzonych popędów do nich, otaczali ich troskliwą opieką, chronili przed ciężką pracą i przed transportami do innych obozów, podsuwali im lepsze i obfitsze jedzenie, zdobyte kosztem reszty więźniów, pieścili ich w naszej obecności, głaskali, zamieniali się dosłownie w czułych kochanków, a w ukryciu zaspakajali na nich swe zwyrodniałe popędy. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 11:01:11
robespierre: Chłopcy ci, od 12 do 20 lat, przeważnie młodzież gimnazjalna, synowie rodzin polskich o szanowanych i cenionych nazwiskach w kraju, oddawali się tamtym bydlakom bez sprzeciwu, zupełnie jak dziewka uliczna oddaje się przygodnemu mężczyźnie, bo jest albo głodna, albo pragnęła łatwego zarobku. Młodzież ta, obsypana względami tak groźnych i silnych postaci w obozie, a z drugiej strony traktowana z pogardą ze strony starszych swych towarzyszy, przechodziła charakterystyczny proces psychiczny. Stawała się harda, wyzywająca, zarozumiała, wyniosła, pogardliwa w stosunku do starszych kolegów, traktując ich jako szare, nędzne pospólstwo. Usiłowała wyróżnić się od nich zewnętrznym wyglądem, zamieniając się w obozowych “lalusiów” w wyprasowanych “na kant” spodniach, w nowych i przeszywanych do figury marynarkach, częstokroć perfumujących się, o pielęgnowanych paznokciach. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 11:01:52
robespierre: A gdy się “zestarzeli”, gdy już spowszednieli swym opiekunom, miejsce ich zajęli chłopcy rosyjscy i ukraińscy. Opiekunowie ich, mianujący się wszędzie z emfazą komunistami, usiłowali upozorować naiwnie swój stosunek do nich jakoby swoją sympatię polityczną, że to przecież młodzież komunistyczna, którą trzeba się zaopiekować. Nikt w obozie nie wierzył w tamte bajki, gdyż chłopcy ci, mniej inteligentni od polskich, wcale nie kryli się swoją rolą. Opisywali szeroko ze wszystkimi szczegółami, językiem mocno “jędrnym” każdy drobiazg owej osobliwej miłości. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 11:02:26
robespierre: Zdarzało się czasem, że jeden i drugi “opiekun” wsypał się, a raczej wsypały go jego “dziewice”. Wtedy podlegał surowej karze ze strony władz obozowych, karze cielesnej i wysyłce do innego obozu. Inna rzecz, że ci, co go karali, byli tymi samymi pederastami. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 11:03:04
robespierre: W ostatnim roku naszej niewoli władze obozowe, jakoby na większe urągowisko i zelżenie godności człowieka, urządziły dom publiczny z dziewkami, sprowadzonymi z obozu kobiecego z Ravensbrueck. Pierwotnie dopuszczano tam tylko więźniów niemieckich, następnie w drodze łaski pozwolona tam uczęszczać Polakom i więźniom innych narodowości. Lecz tutaj więźniowie polscy, podobnie jak francuscy i jugosłowiańscy, potrafili uszanować swą godność. Po prostu zbojkotowali zupełnie “łaskę” władz obozowych. Jedynie nieliczna grupka młodzieży polskiej, rekrutująca się ze sfer kryminalnych, usiłowała korzystać w pełni z tak cennego dla nich przywileju. Lecz zbiorowa opinia grupy polskiej potępiła ich, a polscy pisarze blokowi zdołali się rychło z nią uporać, wysyłając ją z najbliższymi transportami do obozów w Sachsenhausen, Buchenwald i Mauthausen. Założenie bowiem publicznego domu w obozie uważano za jeden z licznych środków, mających na celu upodlenie człowieka. I więzień polski wyszedł tutaj zwycięsko. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 11:03:39
robespierre: - Ty, powiedz!… Jest Bóg, czy nie ma Boga?… Wtedy ja sam nie wiedziałem, czy jest Bóg. Wiedziałem tylko tyle, że “człowiek zamordował Boga i teraz, podobny do stepowego wilka, krąży koło Jego mogiły i wyje z rozpaczy w ciemną noc”, jak to określił Nietzsche. Któż zdoła wyrazić to rozpaczliwe szamotanie się człowieka, pragnącego zrozumieć ostatnią zagadkę Bytu? Któż zdoła wyrazić ten jego straszny krzyk do Boga, krzyk człowieka zepchniętego na samo dno piekła, krzyk bezsilny, okrwawiony, zdławiony charczeniem w agonii, szeptany ostatnim tchnieniem, krzyk zastygły w pokurczonych palcach, w wysadzonych oczach z orbit, w rozwartych ustach lub w tym powolnym konaniu we własnym gnoju?… Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 11:04:21
robespierre: Rapportfuehrer Boetcher stał na balkonie wieży, z rozwichrzoną czupryną, z przerażeniem w oczach, bez protestu podnosił i trzymał długo prawe ramię w górze w hitlerowskim pozdrowieniu, skopany, spluty, pobity, okrwawiony, podobny już teraz nie do człowieka nadętego zuchwałą pychą i butą, lecz jednego z tych tysięcy więźniów, nad którymi znęcał się przez pięć lat przeszło. Trzymał wyprostowane ramię w górę i powtarzał, co mu tamci kazali wołać: Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 11:04:52
robespierre: - Heil Hitler!… Zamordowałem tysiące więźniów w obozie, zastrzeliłem własnoręcznie tylu a tylu oficerów sowieckich, zabiłem strzałem w potylicę tylu a tylu mężczyzn, tyle a tyle kobiet i dzieci! Gwałciłem każdą kobietę przed zastrzeleniem, spaliłem żywcem tylu a tylu lotników amerykańskich, zestrzelonych podczas nalotu na Monachium! …Heil Hitler!… Jestem jednym z największych zbrodniarzy świata!… Heil Hitler!… Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 11:05:15
robespierre: Ogromny tłum pod wieżą dopychał się, kłębił wzburzony, wołał o jego głowę, ryczał, w oczach jego, opętanych pragnieniem zemsty, w oczach szeroko rozwartych gorzał potworny płomień nienawiści. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 11:05:52
robespierre: - My chcemy Boetchera!… Dawać nam Boetchera!… - krzyczał już ochrypnięty, a Boetcher, ten dumny, wyniosły, pogardliwy Boetcher, kulił się teraz na wieży i patrzył z takim strasznym lękiem na oszalały tłum pod sobą, że budził już raczej współczucie, aniżeli nienawiść. Mimo tego, iż się wiedziało o jego zbrodniach. Że oficerów sowieckich rozbierał do naga i strzelał z nieukrywanym zadowoleniem, mierząc w potylicę. Że tak samo strzelał więźniów. Że znajdujące się wśród nich kobiety rozbierał również do naga i gwałcił przed śmiercią. Że je następnie w ten sposób strzelał, iż oddany strzał w potylicę nie zabijał ich od razu. Kiedy rzęziły na ziemi w agonii, kopał je butem po piersiach i wygłaszał plugawe uwagi, uwłaczające czci kobiecej. Wiedziano również i o tym, że ostatnią jego zbrodnią było zastrzelenie siedmiu mężczyzn i czterech młodych kobiet. A kiedy się napastwił do woli nad ich drgającymi zwłokami, polecił je ułożyć rzędem na wznak, a na każdą położyć zastrzelonego mężczyznę, twarzą w twarz. i znów się radował, powtarzając z szatańskim zadowoleniem, iż teraz mogą się miłować do woli!… Poza tym wiedziano także o tym, że i on brał udział w podziale wyprawionej skóry z więźniów. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 11:06:27
robespierre: - My chcemy Boetchera!… Dawać nam Boetchera!… - krzyczał już ochrypnięty, a Boetcher, ten dumny, wyniosły, pogardliwy Boetcher, kulił się teraz na wieży i patrzył z takim strasznym lękiem na oszalały tłum pod sobą, że budził już raczej współczucie, aniżeli nienawiść. Mimo tego, iż się wiedziało o jego zbrodniach. Że oficerów sowieckich rozbierał do naga i strzelał z nieukrywanym zadowoleniem, mierząc w potylicę. Że tak samo strzelał więźniów. Że znajdujące się wśród nich kobiety rozbierał również do naga i gwałcił przed śmiercią. Że je następnie w ten sposób strzelał, iż oddany strzał w potylicę nie zabijał ich od razu. Kiedy rzęziły na ziemi w agonii, kopał je butem po piersiach i wygłaszał plugawe uwagi, uwłaczające czci kobiecej. Wiedziano również i o tym, że ostatnią jego zbrodnią było zastrzelenie siedmiu mężczyzn i czterech młodych kobiet. A kiedy się napastwił do woli nad ich drgającymi zwłokami, polecił je ułożyć rzędem na wznak, a na każdą położyć zastrzelonego mężczyznę, twarzą w twarz. i znów się radował, powtarzając z szatańskim zadowoleniem, iż teraz mogą się miłować do woli!… Poza tym wiedziano także o tym, że i on brał udział w podziale wyprawionej skóry z więźniów. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 11:06:59
robespierre: (…) Tłum pod wieżą zdawał się być opętany na widok Boechtera. Ludzie wznosili ramiona w górę o zakrzywionych palcach, darli nimi powietrze, krzyczeli bez przerwy, charczeli już z wysiłku, a oczy ich … Chryste Boże, te oczy!… wyłaziły im z orbit, przekrwione, znieruchomiałe i na równi z ustami krzyczące o zemstę!… Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 11:07:29
robespierre: Boechtera nie wydano w ręce tłumu. Zbyt łagodna była jego kara. Boetcher musiał przechodzić to wszystko, co więzień przechodził w obozie. Tylko w tempie przyśpieszonym. Robili to już żołnierze amerykańscy, mający w oczach wciąż jeszcze widok tamtych 48 wagonów trupów na stacji w Dachau i ten olbrzymi zwał trupów pod krematorium obozowym. Pod koniec przyprowadzono go pod krematorium i kazano mu składać owe trupy na wóz. On je nosił i płakał. Prosił o dobicie. Prosił w końcu o maskę i rękawice. Trupy były już bowiem w rozkładzie i rozlatywały mu się w dłoniach. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 11:08:09
robespierre: - Nie otrzymasz ani maski, ani rękawic – odpowiadano mu. - Tyś pomordował tych ludzi, więc teraz ich pogrzebiesz uczciwie!… - Dobijcie mnie… - skamlał słaniający się już cień Boetchera. W odpowiedzi otrzymał uderzenie pięścią w szczękę. Pilnujący go żołnierz amerykański celował w tych uderzeniach. Potem kopnięciem zmuszał go do powstania. Podobnie, jak to on czynił z nami. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 11:08:30
robespierre: W końcu Boetcher zwariował. Wtedy powieszono go na tej samej szubienicy, na której on wieszał więźniów. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 11:08:56
robespierre: Lecz pod ścianami krematorium wciąż jeszcze gniła olbrzymia kupa trupów. Wtedy spędzono chłopów niemieckich z okolicy, z końmi i wozami, i polecono im wywozić je do olbrzymiej wspólnej mogiły. Przyjechali i stanęli w zdumieniu przed swym strasznym żniwem. Ktoś z nich rozpłakał się. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 11:10:01
robespierre: - Teraz, szubrawcy, płaczecie!… - wytykali im żołnierze amerykańscy. - A to przecież wasza robota!… - Myśmy nie wiedzieli!… Myśmy nie wiedzieli, że coś podobnego działo się w obozach! - skamlali pokornie z obłąkaniem w przerażonych ślepiach. Brali je więc za ręce i za nogi, nieśli w milczeniu, ponurzy, i rzucali na wóz. A gdy wóz był pełny, wieźli za obóz do wspólnej mogiły. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 11:10:45
robespierre: (…) Ostatni raz przeżyłem jednak ten sam wstrząs, co przy czytaniu “Przedwiośnia” Żeromskiego, kiedy opisuje podobną scenę? Na wózku leżą sztywne zwłoki więźniów, wózek ciągną żywi jeszcze towarzysze, a wyciągnięte ramię jednego z trupów sięga palcami szprych toczącego się koła. Koło toczy się powoli, a palce skaczą po szprychach. Owa scena była tak wstrząsająca, że przez kilka dni wciąż ją widziałem. Podczas snu i na jawie. A nigdym nie przypuszczał, że te same sceny, zestokrotnione w swej grozie, będę kiedyś widział w obozie niemieckim, i że mi do tego stopnia spowszednieją, iż przejdę koło nich obojętnie. Cytat G. Morcinek ”Listy spod morwy. Sachsenhausen-Dachau”, Katowice 1946.
2022-01-29 11:37:26
perpetua: to skutki zaniedbań w psychiatrii
Musisz się zalogować, aby móc wystawiać komentarze.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.
To również może Ciebie zainteresować:
Ostatnio dodane artykuły: